niedziela, 18 stycznia 2015

Markus Zusak "Posłaniec"



Kilka lat temu z wielką przyjemnością pochłonąłem powieść o tajemniczym tytule Złodziejka Książek. Poruszająca i piękna historia sprawiła że natychmiast zapragnąłem sięgnąć po kolejne tytuły autorstwa Markusa Zusaka. Bardzo szybko umożliwiło mi to wydawnictwo Nasza Księgarnia, wydając Posłańca, który światło dzienne ujrzał 3 lata wcześniej niż Złodziejka. Ja jednak z różnych powodów odkładałem lekturę  aż do teraz.

Markus Zusak ma swój własny, bardzo wyrazisty styl pisania, którego nie można pomylić z żadnym innym, i za to go cenię. Stosuje dużo równoważników zdań, krótkich, urwanych myśli, pojedynczych słów, które często mówią więcej niż całe akapity. Momentami staje się bardzo poetycki. Postacie Zusaka mówią słodkimi, blond słowami, słowami potykającymi się, lub też, gdy akurat milczą, z ich ust wylewa się cisza. Takich smaczków znajdziemy wiele. Wynajdywanie ich i zapamiętywanie sprawiło mi większą przyjemność niż śledzenie kolejnych przeżyć Eda.  

Głównym bohaterem i narratorem jest Ed Kennedy, typowy małomiasteczkowy przeciętniak, żeby nie napisać frajer. Pracuje jako taksówkarz, mieszka w domu z dykty, ma śmierdzącego psa, troje dziwacznych przyjaciół i matkę, która nieustanie go wyzywa i okazuje mu swoją dezaprobatę. Ed kocha się skrycie w swojej przyjaciółce i żyje z dnia na dzień, bez oczekiwań, bez planów, bez ambicji. Wszystko zmienia się pewnego dnia, gdy zupełnie przypadkiem powstrzymuje napad na bank. Gdy zamęt wokół tego wydarzenia i jego osoby zaczyna zanikać, Ed znajduje w swojej skrzynce na listy kopertę z asem i wypisanymi na nim adresami oraz godzinami. W ten sposób zostaje posłańcem, a dla niektórych również wybawcą. Po tej karcie pojawiają się następne, i nasz bohater musi się naprawdę sporo nagimnastykować, nieraz całkiem dosłownie, by odkryć do kogo jest adresowana wiadomość, jaka jest jej treść i by ją skutecznie doręczyć. Przez cały czas trwania misji Ed ani razu nie kwestionuje tego co robi, ani dlaczego to robi. Zastanawia go tylko kto za tym wszystkim stoi. Odpowiedź na to pytanie znajdziemy na końcu książki. Nie oczekujmy jednak że zagadka się wyjaśni. Pojawiają się natomiast kolejne pytania. Kim tak naprawdę jest osoba odpowiedzialna za to wszystko, skąd się wzięła i czemu wybrała właśnie Eda, skoro dookoła pełno jest ludzi jemu podobnych. Znika również specyficzna atmosfera z odrobiną magii i nierealności. Posłaniec ma potencjał, którego nie wykorzystano. Autor rozpoczyna z przytupem, ale kończy w banalny i trochę nudny sposób. Pozostaje lekki niedosyt i wrażenie że powieści nigdy tak naprawdę nie napisano do końca.





3 komentarze:

  1. Tak, tak, tak. Całkowicie się z Tobą zgadzam. Nie wykorzystany potencjał. Ta książka powstała przed "Złodziejką...", więc wybaczam Zusakowi. Sęk w tym, że "Złodziejka..." powstała na podstawie wspomnień rodziców, więc nie wiem czy jest szansa na równie świetną książkę Zusaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A raczej "niewykorzystany" ;)

      Usuń
    2. Też się tego obawiam. Napisał kolejną książkę, trzy lata temu, ale już chyba nie jest popularny w PL, i nikt jej nie wydaje.

      Usuń

SpisBlog
katalog blogów
zBLOGowani.pl