niedziela, 20 marca 2016

David Nicholls "Dubler"


david nicholls "dubler" recezja powieści oczytany facet

Zazwyczaj, kiedy czytasz książkę, w głowie tworzy się samoistnie opinia na jej temat. Emocje wywołane lekturą przeradzają się w słowa, które od razu łączą się w zdania. To znaczy że książka jest jakaś, i nie ważne już czy dany tytuł uważamy za dobry czy nie. W przypadku Dublera niestety nic takiego nie miało miejsca. Jedyną refleksją, jaką książka Davida Nichollsa wywołuje w czytelniku, jest stwierdzenie iż nie zawsze warto trzymać się jakiejś idei czy, jak w przypadku Stephena C. McQueena, pomysłu na siebie. Czasem gra jest niewarta świeczki, bez szans na wygraną, i zwyczajnie lepiej odpuścić. Taka myśl będzie jednak odkrywcza tylko dla kogoś kto w życiu nie zabrnął jeszcze w ślepą uliczkę. 


Dubler to historia jeszcze nie podstarzałego, ale już nie młodziutkiego aktora, od lat czekającego na swój wielki dzień, kiedy to olśni publiczność i rozpocznie się jego droga na szczyt. Stephen C. McQueen nie spoczywa jednak na laurach. Nieustannie zabiega o to by zostać zauważonym, o nowe role, by wreszcie przestać odgrywać role trupów, panów wiewiórek czy też dublera super gwiazdy, Josha Harpera. Na dodatek Stephen jest po bolesnym rozwodzie. Jego była żona ułożyła sobie życie z nowym mężem, a jego córka waha się pomiędzy miłością i uwielbieniem dla ojca, a zakorzenionym przez matkę i ojczyma wstydem za jego nieporadność i dziwactwa. Któregoś wieczora Stephen dostaje propozycję nie do odrzucenia. Josh zaprasza go do siebie na przyjęcie. Jak się potem okazuje, panowie mieli odmienne wizje jego udziału w imprezie, podczas której Stephen poznaje Norę, żoną Josha, w której z miejsca się zakochuje. Dalszego ciągu z grubsza można się domyśleć, i właśnie dla tego powieść bardzo rozczarowuje, zwłaszcza gdy wcześniej miało się przyjemność czytać "Jeden dzień".

David Nicholls pisze w sposób bardzo obrazowy, niemal filmowy. Wyraźne są tutaj powiązania pisarza z branżą filmową, który karierę zaczynał jako scenarzysta. W zasadzie Dubler jest już gotowym materiałem na film, ale dosyć przeciętny film. Wydawca reklamuje książkę, pisząc na okładce "Będziecie śmiać się w głos". Trudno stwierdzić z czego powinniśmy się śmiać. Ze sceny w której pijany gwiazdor w stroju Lorda Byrona, bije się ze swoim dublerem i obrywa w zęby swą własną statuetką BAFTA? Z dorosłego faceta w przebraniu wiewiórki, podskakującego i śpiewającego naiwne pioseneczki, który doprowadza swoją córeczkę do ataku paniki ? Czy też porównania prawdziwego życia do tego filmowego, których nieustannie dokonuje główny bohater ? Jak na komedię, a zwłaszcza romantyczną, to mało zabawne. Brak też w Dublerze scen wzruszających, chwytających za serce, niezbędnych składników dobrej historii romantyczno - komediowej.

Czy zatem lektura Dublera będzie stratą czasu? Nie. Z pośród zalewającej rynki wydawnicze powodzi lepszej i gorszej literatury, powieść Nichollsa nie jest taka zła. Nie wzbudza chęci wrzucenia jej do kominka, ale też nie porywa. To jedna z tych książek, które czyta się by dowiedzieć się jak potoczy się życie fajtłapowatego, życiowego nieudacznika i hipochondryka, który przez swoje liczne niedoskonałości wzbudza sympatię.

2 komentarze:

  1. Czytałam tylko jedną książkę tego autora, bardzo mi się podobała, ta też pewnie przypadłaby mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po świetnym Jednym dniu bez wahania kupiłam Dublera. Zaczęłam, przerwałam... i tak leży na półce chyba z cztery lata. Ale być może właśnie niczego nie tracę ;)

    OdpowiedzUsuń

SpisBlog
katalog blogów
zBLOGowani.pl