Powieść
, Jaśnie Pan,
wzbudziła moje zainteresowanie podczas tegorocznej edycji Europejskiej Nocy
Literatury. Jej fragment wspaniale zagrał Sławomir Orzechowski. Zaintrygowany
niezwłocznie udałem się do księgarni by nabyć swój egzemplarz. Potem książka
trafiła na półkę, gdzie przeleżała jakiś czas. Musiała odczekać swoje w
kolejce, by zostać przeczytaną. Od pierwszych stron wiedziałem że będzie to
lektura niezwykła. Nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo.
Akcja powieści rozgrywa się w
zimnej i mokrej Barcelonie, na przełomie listopada i grudnia 1799 r. Zbliżający
się koniec roku i wieku wzbudza wśród mieszkańców miasta różnorakie emocje,
głównie bardzo płytkie, związane z uroczystym The Deum i balem u markiza de
Dosrius. Pierwsze sceny powieści ukazują z lekkim przymrużeniem oka śmietankę
towarzyską Barcelony podczas przyjęcia u wspomnianego markiza. Tej samej nocy
dochodzi do zbrodni. W hotelowym pokoju zostają znalezione zwłoki znanej
śpiewaczki, słowika z Orleanu, Marie de l’Aube Desflors . Oskarżonym dokonania
morderstwa zostaje młody poeta Andreu, który miał tego pecha że spędził z divą
upojny wieczór, pozostawiając ślad
swojej obecności w jej apartamencie. Od tego momentu lekka historyjka o
osiemnastowiecznych wyższych sferach przeradza się w smutną opowieść o
zepsuciu, zakłamaniu, upadku moralności. Okazuje się że tak naprawdę mamy do
czynienia nie z jedną zbrodnią, a czterema. Która z nich jest najgorsza? Autor
nie rozstrzyga tego, pozostawiając ocenę czytelnikowi.
Autor bardzo udanie opisuje hiszpańskie
realia końca XVIII wieku, nawet niezauważenie przemycając na karty powieści sporą
dawkę historii, przy okazji poruszając ważki i ponadczasowy temat moralności i
sprawiedliwości.
, mistrz literatury
katalońskiej, dla polskiego miłośnika słowa pisanego, odkryty został dosyć
późno, bo zaledwie kilka lat temu ukazały się pierwsze przekłady jego powieści
na język polski. To właśnie Jaśnie Pan był tym przełomowym dziełem pisarza,
które przyniosło mu nie tylko wiele nagród, ale też sławę i popularność.
Powieść przypomina operę. Takie
skojarzenie budzi konstrukcja powieści. Autor podzielił ją, nie wiem czy
przypadkowo czy świadomie, na trzy części – trzy akty. Za takim porównaniem
przemawia również zamieszczony na końcu książki spis postaci występujących w
dramacie, dokładnie tak jak w libretcie. O operze często tez rozmawiają bohaterowie
Jaśnie Pana, a dwóch z nich takowe tworzą. Zbyt współczesny język jakim opisał wymyśloną przez siebie historię,
liczne wulgaryzmy, które włożył w usta swych bohaterów, oraz zbieranina najróżniejszych,
przeważnie podłych i obrzydliwych, artystów, karierowiczów, rozpustnych, żądnych władzy osób przywodzi na myśl operetkę czy też
nawet burleskę. Chwilami staje się to wręcz irytujące, tak jak ciągłe
powtarzanie wieloczłonowych, trudnych do zapamiętania i wypowiedzenia imion
oraz nazwisk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz