poniedziałek, 13 lipca 2015

Marian Izaguirre "Tamte cudowne lata"




Tamte cudowne lata to powieść w starym stylu, niedzisiejsza, magiczna jak stara pozytywka babci, z tańczącą małą baletnicą. Zamiast trzymać w ciągłym napięciu, zapierać dech w piersiach zwrotami akcji, prowadzi czytelnika uliczkami ludzkich emocji, przeżyć, tragedii różnego kalibru. Nie pozwala oderwać się od lektury i pozostawia lekki niedosyt, gdy dobrniemy do końca. 

Marian Izaguirre, autorka tej pięknej powieści, pochodzi z Bilbao, ale mieszka w Madrycie, gdzie też umiejscowiła część akcji swojej książki. Historia, którą poznajemy rozgrywa się w dwóch liniach czasowych, w Madrycie lat pięćdziesiątych oraz w Anglii i Francji, głównie w Paryżu, w latach 1900 – 1940, które w pewnym momencie łączą się w jedną. Praktycznie od razu czytelnik orientuje się o co chodzi, że coś takiego będzie mieć miejsce, ale nie umniejsza to przyjemności płynącej z czytania. Głównymi bohaterami powieści są Alice, samotna, nieco tajemnicza angielka w podeszłym wieku, oraz Matias i Lola, małżeństwo prowadzące antykwariat w zapomnianym przez świat zaułku Madrytu. Poznają się przypadkowo, gdy spacerująca Alice, miłośniczka literatury, spotyka Matiasa niosącego pod pachą stertę książek. Śledząc go trafia do antykwariatu, do którego od tej pory zagląda kilka razy w tygodniu. Kobieta chcąc pomóc antykwariuszowi, który ledwie wiąże koniec z końcem, zaczyna po kryjomu podrzucać do sklepu swoje książki, które potem kupuje. W ten sposób w ręce małżeństwa trafiają wspomnienia niezwykłej kobiety, których lektura stanie się podstawą przyjaźni między Alice a Lolą. 

Cudowne lata z pewnością nie przypadną do gustu czytelnikom preferującym powieści o wartkiej akcji i łatwe w odbiorze. Książka ta wymaga bowiem uwagi, skupienia i zaangażowania osoby czytającej, aby odkryć wszystkie drobne niuanse, kolory, odcienie i zdobienia.  Opowieść, w której pozornie nic się nie dzieje, przeradza się w dramat człowieka  dwudziestego wieku, stratowanego przez historię, nieustannie wystawianego na próbę przez los. To również opowieść o sile ducha, pochwała prostego życia, historia miłości, także do literatury. W powieści przewijają się nazwiska znanych pisarzy i poetów, a także tych dzisiaj już zapomnianych. Marian wyraźnie zafascynowana poezją Emily Dickinson, często przytacza fragmenty jej wierszy, oczarowując czytelnika nie tylko swoją prozą, ale również strofami tej pięknej poezji. Poznajemy też nieco lepiej kawałek współczesnej historii Hiszpanii, autorka bowiem delikatnie zarysowuje wątek wojny domowej w Hiszpanii, która pozostawia piętno na całej trójce. 

Czy Tamte cudowne lata mają jakieś wady? Zauważyłem tylko jedną, pewną przewidywalność, o której już wspomniałem. Nie warto jednak skupiać się na wadach, a raczej uwagę poświęcić zaletom, a tych jest znacznie więcej. Przede wszystkim klimat, pełen melancholii, tęsknoty, drobnych radości i ciepłych uśmiechów, tym cenniejszych że przebijających grubą warstwę smutku i zgryzot. To również hołd złożony kulturze, sztuce wysokiej, a przede wszystkim literaturze.

6 komentarzy:

  1. Zaintrygowałeś mnie. Kupię i przeczytam, bo to książka dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze się czyta. Daję 8/10.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zauroczona tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Tamte cudowne lata to powieść w starym stylu, niedzisiejsza, magiczna jak stara pozytywka babci, z tańczącą małą baletnicą." - słowem w sedno, w tej książce jest magia towarzysząca mi przy każdym jej wspomnieniu, choć przeczytałam ją ok. 2 lata temu.

    OdpowiedzUsuń

SpisBlog
katalog blogów
zBLOGowani.pl