czwartek, 23 lipca 2015

Czy anioły noszą lotnicze kaski ?


Zazwyczaj jestem sceptycznie nastawiony do książek religijnych, około religijnych, a nawet takich, w których wątki religijne, nie są wprost, albo pojawiają się znikomo. Wyjątkiem są Opowieści z Narnii. Z miejsca odrzucam również lekturę polecaną w chrześcijańskiej prasie, i z pewnością nie czytałbym również tego co polecano by w gazetach innowierczych. Przed kilkoma dniami zapoznałem się jednak z propozycjami literackimi na lato, jakie serwuje jeden z takich właśnie periodyków (tych katolickich oczywiście), głównie przez grzeczność dla osoby która mi co jakiś czas podsuwa różne artykuły z tego czasopisma. Moją uwagę przykuł jeden z tytułów, albo też raczej tytuł ten wlazł do mej głowy i uparcie o sobie przypominał. Kino krótkich filmów Marka Stokowskiego, bo to o tej powieści mowa, po przemówiła do mnie. 

Wędrówka  jest bardzo popularnym tematem zarówno w literaturze jak i filmie. Powieści i filmów drogi można by wymieniać setki, jeśli nie tysiące. Bogata w takie scenariusze jest zwłaszcza kultura zachodnia. W polskim kinie znajdzie się kilka przykładów, niektóre nawet dość udane jak Bilet na księżyc. Gorzej z literaturą. Nie przychodzi mi do głowy żaden tytuł, który wykorzystywałby ten, jakby się wydawało, oklepany schemat. Marek Stokowski podszedł do tego tematu zupełnie inaczej. Owszem, tak jak w każdej powieści drogi mamy tu do czynienia z problemem, człowiekiem, który wyrusza z punktu A do bardzo dalekiego punktu B, by spotkać się z kimś, za kim bardzo tęskni. W tym przypadku droga rozpoczyna się gdzieś w Polsce, w małej wiosce, skąd wiedzie do odległej Uppsali, do wybranki serca i jej śmiertelnie chorej siostry. Na tym jednak podobieństwa gatunkowe się kończą. Główny bohater, niejaki M., nie przeżywa po drodze spektakularnych przygód, które zmieniają jego życie. To M. odmienia życie napotykanych ludzi, zjaw żywych i nie żywych. Pomaga dobrym słowem, gestem, zainteresowaniem, które często jest cenniejsze od największych skarbów. M. towarzyszy wierny przyjaciel, pies Wabi, który wszystko obserwuje, analizuje i interweniuje kiedy nadarzy się taka potrzeba. Jest takim trochę Sancho Pansa. Cała opowieść przypomina zresztą Don Kichota, który też wędrował dla wybranki swego serca. Stokowski w pewnym momencie niemal dosłownie nawiązuje do tego klasycznego utworu, gdy wspomina o wiatrakach. To właśnie on, pies Wabi, opowiada nam całą tę historię.   Kino krótkich filmów wyróżnia się również zakończeniem, które autor pozostawia otwartym, bo przecież tak naprawdę żadna droga nigdy się nie kończy.

Kino krótkich filmów to podręcznik prawidłowego życia. Autor uczy nas tego, czego wielu już przedtem próbowało, raczej z mizernymi skutkami. Przestrzega że trzeba zwolnić, wsłuchać się w ciszę i zachwycić rzeczami najmniejszymi, elementarnymi, bo one tworzą całą resztę. Marek Stokowski zapewnia że nie trzeba wędrować hen daleko, by odnaleźć różne światy, i że na każdym kroku natykamy się na rzeczywistości równoległe, bez zbędnego filozofowania i naukowych dysertacji.  Stokowski pisząc Kino, nie tylko ofiarował nam świetną, zabawną i smutną, mądrą literaturę, ale też prawdziwe lekarstwo dla duszy i umysłu. 

Czy anioły noszą lotnicze kaski? Żeby poznać odpowiedź na to pytanie, które jest też spoilerem, musicie przeczytać Kino krótkich filmów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SpisBlog
katalog blogów
zBLOGowani.pl