niedziela, 2 sierpnia 2015

Mikołaj Łoziński "Reisefieber"


Jeśli życie nazwać podróżą, to Reisefieber Mikołaja Łozińskiego jest powieścią o lęku przed życiem. Tak w skrócie można opisać tę książkę. Przed spotkaniem autorskim z pisarzem, w ramach tegorocznej edycji Miesiąca Spotkań Autorskich, mój kontakt z jego twórczością był minimalny. Wielokrotnie jego powieści przechodziły przez moje ręce, jeszcze gdy pracowałem w bibliotece, z półki do czytelnika i od czytelnika na półkę. Będąc na spotkaniu postanowiłem w końcu przyjrzeć się z bliska prozie tego bardzo sympatycznego i skromnego człowieka.

Głównymi bohaterami Reisefieber są niespełniony pisarz Damian, i jego matka Astrid. Damian mieszka w U.S.A. ze swoją dziewczyną Anną. Po tym jak odszedł z pracy w redakcji renomowanej gazety, próbuje napisać swoją pierwszą powieść. Ma ona być nowoczesna i wielka. Choć w toku narracji wiele razy autor wspomina o wciąż niedokończonym dziele, o pomysłach, zdaniach, wizjach, skrzętnie zapisywanych w notesie, które powinny znaleźć się w książce Damiana, to oczywistym jest że pisanie nie do końca wychodzi młodemu twórcy, i prawdopodobnie powieść nigdy nie zostanie ukończona. Poznajemy Damiana jako trzydziestokilkuletniego, wyalienowanego myśliciela, któremu nie po drodze jest z życiem i własnymi uczuciami. Wraz z rozwojem akcji, która skokami przenosi nas w przeszłość, poznajemy go bliżej. Okazuje się być niezbyt sympatycznym, nieco infantylnym i irytująco rozpieszczonym synkiem mamusi. Matka natomiast, do której zawsze zwracał się po imieniu, Astrid, jest kobietą o mocno pokaleczonej duszy. Mieszka w Paryżu, i tęskni za synem, którego nie widziała od lat. Samotna, zagubiona, nie radzi sobie ze starością i postępującą śmiertelną chorobą. 

Relacje między tą dwójką nigdy nie były takie jak być powinny. Ona była zbyt pobłażliwa i nadopiekuńcza wobec syna, on zbyt wymagający, okrutny, ale też opiekuńczy. W chwilach gdy ciężar życia stawał się nie do wytrzymania dla Astrid, Damian przyjmował na siebie rolę rodzica. W pewnym momencie stał się wręcz zbyt rodzicielski, co ostatecznie doprowadziło do zerwania kontaktów między nimi. Obydwoje są tak samo wykolejeni życiowo, a powieść ukazuje próby uporządkowania tego co sami bądź z pomocą osób trzecich porozrzucali. Astrid udaje się to osiągnąć, i umiera pogodzona ze sobą samą, synem, otoczeniem i przeszłością. Damian miota się bezradnie po stolicy Francji, gdzie przyjechał na pogrzeb matki, pełen pretensji do wszystkich, i do samego siebie. Nie zdaje sobie sprawy że ułożenie się ze światem należy zacząć od naprawy stosunków z samym sobą, że musi wreszcie dorosnąć. Opuszcza stary kontynent z mocnym postanowieniem poprawy. Wiadomo jednak gdzie najczęściej lądują postanowienia.

Reisefieber nie oszałamia literacko, ale też dzięki nierzadko głębokim przemyśleniom bohaterów, trafnym spostrzeżeniom na temat otaczającej nas rzeczywistości, przywołuje nieraz bolesne wspomnienia z naszej własnej biografii. Debiutancka powieść Łozińskiego jest swego rodzaju sygnałem ostrzegawczym. Jeżeli nie jest jeszcze za późno, warto zastanowić się nad tym jak naprawić to co się zepsuło.  Brakuje w niej jedynie odrobiny optymizmu, czekoladki, którą mama dawała nam w dzieciństwie, po tym jak wypiliśmy gorzkie lekarstwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SpisBlog
katalog blogów
zBLOGowani.pl