piątek, 26 lutego 2016

Skąd się wzieły Muminki




Jedna z najwybitniejszych artystek XX wieku, po latach powraca do polskiego czytelnika skromnym tomikiem opowiadań. Autorka niezapomnianych Muminków, opowiada o sobie, rodzicach, krewnych i nielicznych przyjaciołach.


Córka rzeźbiarza to jedna z tych książek, które recenzentom spędzają sen z powiek. Niełatwa w odbiorze, jest też niezwykle trudna do zrecenzowania. Wspomnienia, zwłaszcza te z dzieciństwa, zawsze nieco wyolbrzymione, podkoloryzowane, ukazane przez pryzmat danej osoby. Jak można krytykować czy poddawać ocenie czyjeś wspomnienia? Można skupić się jedynie na warstwie literackiej i artystycznej, a tutaj znów wyrastają przed nami bardzo strome schody. 

Jest to  zbiór kilkunastu krótkich historyjek, w których autorka, dojrzała kobieta, opisuje otaczający ją świat dokładnie w taki sposób, jak mogła go postrzegać kilkuletnia dziewczynka. Rzeczywistość przenikają wytwory wyobraźni, i na odwrót. W senne zjawy i baśniowe krajobrazy nagle wkrada się proza realnego świata. Każda z tych opowiastek ukazuje ogrom samotności i braku poczucia bezpieczeństwa, jakie odczuwała Tove w dzieciństwie. Niewątpliwie była kochana przez rodziców, którzy jednak wiele czasu i uwagi poświęcali swojej pracy, rysowniczki i rzeźbiarza. Pozostawiona sobie samej na długie godziny, Tove uciekała do zmyślonego świata, szukając miejsc w których mogłaby stać się bardzo malutka i bezpiecznie przeczekać nadciągające, bliżej nieokreślone niebezpieczeństwo. Często jej jedynymi towarzyszami były wytwory jej wyobraźni, domowe zwierzęta lub też niezrównoważona psychiczne Fanny. 

Autorka odkrywa wszystkie inspiracje, jakimi  kierowała się pisząc kolejne opowieści o Muminkach. Niemal każda strona ukazuje jakąś postać z otoczenia pisarki, która w całości, lub w części została przeniesiona do wymyślonego przez nią świata. To również uczucia, odcienie chwil i emocji towarzyszących Tove i jej krewnym.  Ucieczka rodziny Muminków przed nadlatującą kometą w Komecie nad Doliną Muminków, odnajdziemy w Śniegu, jednej z ostatnich nowelek. Autorka wraz z matką wyjeżdżają na wieś, do wynajętego domu. Matka poświęca się pracy, a dziecko zwiedza dom i wyobraża sobie że padający coraz obficiej śnieg spowoduje koniec świata. Góra lodowa, którą autorka spotkała wraz z rodzicami płynąc na pewną wyspę, to nikt inny jak Buka,  małpka o imieniu Poppolin to pierwowzór Ryjka, szalona Fanny i ciotka cementująca schody to Filifionka, no i oczywiście tatuś i mamusia to tatuś Muminka i mama Muminka, a sama Tove to właśnie Muminek. 

Córka rzeźbiarza, pomimo całego swojego uroku, plastycznych opisów i fajerwerków wyobraźni, troszeczkę rozczarowuje. Książka nie przypadnie do gustu tym którzy nigdy nie polubili dziwacznych troli i ich przyjaciół, zamieszkujących tajemniczą dolinę. Chociaż tym razem Tove Jansson napisała o ludziach, klimat książki pozostaje bardzo muminkowy, przez co jest to dosyć odtwórcze. Nieco chaotyczna narracja może zniechęcić również wielbicieli twórczości słynnej fińskiej pisarki. Czytać zatem, czy nie czytać, oto jest pytanie. Powiem wam że na dwoje babka wróżyła.  Czasem legendy z dzieciństwa powinny takimi pozostać.

3 komentarze:

  1. Chętnie tym poczytała, a im trudniejsza w odbiorze, tym bardziej mnie kusi. Ostatnio czytam "Muminki" swoim dorosłym okiem (bo w dzieciństwie nie przepadałam) i jestem pd wrażeniem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakieś 10 lat temu miałem okazję znów sięgnąć po Muminki, czytając je mojej przyjaciółce podczas wakacji nad morzem (Pozdrawiam Zochę przy okazji ;). Wtedy też inaczej je odebrałem, i stwierdziłem że to książki dla czytelników w każdym wieku.

      Usuń
  2. :) Zocha potwierdza i poleca Oczytanego jako wymarzonego lektora.

    OdpowiedzUsuń

SpisBlog
katalog blogów
zBLOGowani.pl