Jeszcze kilka lat temu, przy poznawaniu nowych osób często padało
z mojej strony pytanie o to jakiej słuchają muzyki. Nie było to sztucznie
przygotowane, wykute na pamięć i zadawane każdemu pytanie, ale pojawiało się
ono w sposób naturalny gdy znajomość rozpoczynała mozolną wspinaczkę na kolejny
poziom. Było dla mnie dziwne gdy słyszałem w odpowiedzi „nie słucham muzyki”.
Dziwne i nienaturalne, bo jeśli nawet ktoś nie kolekcjonuje płyt, nie biega na
koncerty, to słucha radia, ogląda telewizję, i siłą rzeczy jakaś piosenka,
melodia wpadnie w ucho, kolanko zacznie podrygiwać, a na twarzy rozkwitnie
uśmiech. Każdy ma zatem styczność z muzyką, z muzyką popularną. Nie ma się tu
czego wstydzić, zasłaniać etykietami rock, metal czy soul, bo wszystko to jest
muzyką popularną. Co takiego ma w sobie, że przyciąga rzesze słuchaczy? Czym
tak naprawdę jest? Nad tym problemem
zastanawia się Grzegorz Piotrowski.
Temat muzyki popularnej, wydawać by się mogło prosty i łatwy do ugryzienia,
może przysporzyć o ból głowy. Już we wprowadzeniu do Muzyka popularna Nasłuchy
i namysły, autor stawia przed sobą i czytelnikiem zasadnicze pytania. Co
wyróżnia muzykę popularną? Czy ma ona własną tożsamość? Gdzie przebiega jej
granica? Grzegorz Piotrowski stara się odpowiedzieć na te i inne pytania, dzieląc
swoje rozważania na siedem części. W każdej z nich przygląda się muzyce
popularnej pod innym kątem, odnosząc się do literatury i jej podziałów
stworzonych przez jej znawców, przez aspekt lingwistyczny, sposób jej
funkcjonowania, by wreszcie zastanowić się nad tym czy coś takiego jak muzyka
popularna w ogóle istnieje. W rezultacie
nie otrzymujemy jednej, konkretnej definicji, a pytań po lekturze
książki może zrodzić się więcej niż otrzymaliśmy odpowiedzi.
Jednym z takich pytań jest sens pisania podobnych książek. Naukowe
rozbieranie na czynniki pierwsze czegoś, czego nie powinno się aż tak głęboko
analizować. Czymś takim właśnie jest muzyka, nie tylko ta popularna, ale też
szeroko pojęta kultura. Oglądanie pod mikroskopem poszczególnych jej elementów
odbiera sztuce to co w niej najpiękniejsze, artyzm. I nie ma tu już znaczenia,
czy jest to sztuka wysoka, czy papka dla mas. Tu pojawia się kolejne pytanie.
Jaki sens ma to co sam robię. Pisanie o literaturze i książkach w blogowym wydaniu
jest bliskie takiej właśnie sekcji sztuki. To tylko kilka przykładów refleksji,
nie tylko tych około muzycznych, do jakich skłania Muzyka popularna Grzegorza
Piotrowskiego. Zmusza do myślenia, zatem jest dobrze.
Niech Was nie zraża ta naukowa postać książki, liczne przypisy i
bogata bibliografia. Choć początek jest trudny, zwłaszcza jeśli odwykło się od
literatury popularno-naukowej, lub nigdy po taką nie sięgało, język, słownictwo
i liczne, obszernie cytowane fragmenty innych naukowych dzieł mogą odstraszyć,
to gdy przebrniemy przez pierwszych kilkanaście stron, czyta się gładko i z
przyjemnością. Nie jest to jednak lektura dla zapracowanych, zabieganych,
podczytujących w autobusie, czy w kolejce u lekarza. Wymaga bowiem ciszy i
skupienia, a niekiedy także skorzystania ze wsparcia w postaci słowników i
encyklopedii.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz