Dziewczęta i kobiety to jedyny utwór w dorobku Alice Munro, który przypomina powieść. Siedem nowel, jak siedem etapów dorastania. Wszystkie stanowią zwartą, logiczną całość, ale równie dobrze każda mogłyby funkcjonować osobno.
Bohaterką książki jest Del Jordan. Poznajemy ją jako ciekawską dziewczynkę, potem nastolatkę i wreszcie młodą kobietę. Rzecz dzieje się w latach czterdziestych ubiegłego wieku, w Jubilee, niewielkim miasteczku na kanadyjskiej prowincji. Del wraz z rodzicami i młodszym bratem mieszka na lisiej farmie. Jej świat zamyka się w granicach które stanowią rodzinny dom, sąsiednia posiadłość należąca do ekscentrycznego wujka Bena, oraz dom zamieszkiwany przez krewnych ojca. Spokojne, wręcz monotonne życie zmienia się gdy wraz z matką zamieszkuje w miasteczku. Na horyzoncie pojawiają się nowe postacie, jedyna przyjaciółka matki, Fern Dogherty, szkolna koleżanka Naomi, i oczywiście chłopcy. Del ulega przemianie, zaczyna interesować się sprawami sexu, przeżywa pierwsze zauroczenia, zbliżenia i wreszcie stosunek z mężczyzną.
Dziewczęta i kobiety to powieść bardzo intymna, może nawet zbyt intymna, zdradzająca zbyt wiele tajemnic kobiecej psychiki. Jest opowieścią o zagubieniu i wyobcowaniu. Niemal każda z bohaterek jest w jakiś sposób na bakier z życiem i otaczającym je światem. Żona wujka Bena, chora psychicznie, agresywna Madeline, i jej córka która najprawdopodobniej pójdzie w ślady matki. Matka Del, za wszelką cenę starająca się odciąć od swoich korzenia, być nowoczesną, a jednocześnie pozostając pod wieloma względami dość staroświecką i ograniczoną. Lubieżna i nieszczęśliwa Fern, Naomi, która z dnia na dzień zmienia się nie do poznania, wchodząc w ciasne ramy jakie jej płci przygotowało społeczeństwo. Czy też wreszcie sama Del, która wraz z przyjaciółką zbyt mocno interesuje się sprawami sexu, doprowadzając nieomal do tragedii. To wszystko sprawia że atmosfera panująca w Jubilee, towarzysząca bohaterom na każdym kroku, nawet podczas niedzielnych nabożeństw jest ciężka, lepka i nieprzyjemna. W niczym nie przypomina innych historii w których malec przeradza się w młodego człowieka. Zimna i cyniczna Del, której stosunek do bliskich pozostawia wiele do życzenia, dorasta ale nie dojrzewa. Odnoszę wrażenie że w momencie gdy rozstajemy się z Del, ta moment przekroczenia progu dojrzałości ma jeszcze daleko przed sobą, i nie wiem czy kiedykolwiek do niego dotrze.
Dziewczęta i kobiety z pewnością nie należy do tych książek które czyta się lekko, przyjemnie, dosłownie połyka. Nie tylko przez tematykę, jaką porusza kanadyjski Czechow, ale również od strony konstrukcji. Prozę Alice Munro zdecydowanie należy uznać za wysoką. Autorka operuje bogatym i pięknym językiem, ale często pojawiają się dziwne sformułowania, jak na przykład "pogardliwe obcasy", które drażnią jak piasek pod powieką. Munro jest też dość chaotyczna, w jednym akapicie przechodząc od jednego do drugiego wątku, wprawiając tym czytelnika w popłoch iż gdzieś po drodze coś przeoczył. Jest to literatura warta poznania, ale czy zasłużyła na najwyższe literackie laury?
Jak najbardziej:)
OdpowiedzUsuńA dokładniej co jak najbardziej?
Usuń