Ile wiemy na temat Meksyku? Niewiele. Dla wielu
jest to kraj w którym kiedyś żyli Majowie i Aztekowie, choć z pewnością znajdą
się i takie osoby, które nie łączą tych legendarnych narodów z południowym
sąsiadem Stanów Zjednoczonych, ale też nigdy o nich nie słyszeli. Co poza tym?
Bardziej zorientowani w kulturze zakrzykną FIESTA ! Ktoś inny doda że to tam
nakręcono film z Bradem Pitem i Julią Roberts, lub że stamtąd pochodzi
większość narkotyków zalewających dzisiaj świat. Piotr Grzegorz Michalik,
antropolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego delikatnie uchyla zasłonę niewiedzy i
tajemnicy, zakrywającą to niesamowite miejsce.
Meksyk widziany oczami Michalika, to przedziwne
miejsce, bardziej przypominające obcą planetę, zamieszkiwaną przez tylko
pozornie podobną do ludzi rasę - Indian. Zaskakujący jest już sam fakt że
niemal każdą wioskę lub większą miejscowość, położoną z dala od centrum kraju i
wielkich miast, zamieszkuje inne plemię. Choć w większości tradycje i wierzenia
są tutaj wszędzie identyczne, lub przynajmniej podobne do siebie, to wiele
miejscowościach mieszkańcy posługują się innymi językami i dialektami. Niektóre
z nich są bardzo stare i na granicy wymarcia. Posługuje się nim ledwie kilka
osób.
Autor wiele uwagi poświęca wierzeniom i
religijnym kultom. Poczynając od nieco przerażającego kultu Świętej Śmierci,
Santa Muerete, przez Ojca i Matkę mieszkających pod ziemią, na czarownikach
skończywszy. Pomiędzy nimi znajdujemy wizerunki świętych uznawanych przez
Kościół Katolicki, Matki Boskiej i Jezusa Chrystusa. Michalik szuka korzeni
tradycyjnych wierzeń Meksykańskich Indian w wierze katolickiej, a po wspólne
źródła sięga nawet do Platona. Po lekturze książki pewne podobieństwa, stają
się oczywiste. Chociażby obecność cierpienia i śmierci. Co prawda katolicy nie
czczą śmierci jako takiej, a Bóg nie zsyła cierpienia na prośbę swoich
wiernych, ale tak samo jak rdzenni mieszkańcy Meksyku wielbimy męczenników
którzy oddali swoje życie w imię dobra.
Drugim ważnym, i znacznie bardziej
kontrowersyjnym tematem jest codzienność w Meksyku. To kraj, w którym
bezpiecznie mogą czuć się tylko turyści, ale i to pewnie niedługo ulegnie
zmianie. Od kilku dekad Meksykiem wstrząsają coraz bardziej krwawe wojny
karteli narkotykowych. Wbrew temu co mówią media, wojna ta zbiera żniwo również
wśród zwykłych obywateli, nie mających nic wspólnego z el narco. Obok budzących
przerażenie, wielkich facetów w kowbojskich kapeluszach, typowych macho,
zupełnie otwarcie funkcjonują mężczyźni przebierający się za kobiety i żyjący
tak jak one, tak zwani muxe. Listę takich kulturowych i społecznych
niespodzianek można by rozpisać na wiele stron, choć autor wspomina w swojej
książce tylko o kilku. Podmiejskim do Indian stanowi bowiem wstęp
do obszernego tematu jakim jest Meksyk, kiedyś, dziś i jutro. Bardzo niepewne
jutro, gdyż nieuchronny postęp cywilizacyjny dociera w najodleglejsze zakątki
Meksyku, wywierając nieodwracalne zmiany w kulturze i byczkowości ich
mieszkańców. Pewne zmiany są również efektem badań antropologicznych,
dosłownego najazdu naukowców, z jakim Meksyk boryka się od dobrych
kilkudziesięciu lat.
Pierwsze strony książki wywołują lekkie rozczarowanie.
czytelnik nastawiony na pełnokrwisty reportaż o codziennym życiu w dalekim
kraju, otrzymuje tekst w którym widoczne są akademicko - naukowe naleciałości Michalika.
Nie są one jednak na tyle wyraźne by zniechęcić do dalszej lektury. Z każdym
kolejnym rozdziałem ta naukowość staje się zaletą. W połączeniu z delikatnym,
wrażliwym stylem tworzy bardzo interesującą literaturę non fiction.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz